22 lut 2017

[saving light] Bolesne wspomnienia Itachi'ego

Witam ponownie po krótkiej przerwie.
Dzisiejsza notka jest już kontynuacją historii, więc bez zbędnego przedłużania, zapraszam do lektury...

Uwaga!!

Występuje charakter głównie opisowy oraz wulgaryzmy.
Czytacie na własną odpowiedzialność.

*

       Przestraszył się nie na żarty, kiedy zobaczył Sakurę, chcącą skoczyć z klifu. Bolesne wspomnienia uderzyły w czarnookiego ze zdwojoną siłą...

*

'...

- Wyjdziesz za mnie? - zapytał brązowowłosą dziewczynę, klękając przed nią z małym, czerwonym pudełeczkiem o kształcie serca, w ręku.

Nie usłyszawszy odzewu, zerknął nerwowo w stronę Izumi. Bardzo się stresował tego dnia, a, swoim milczeniem, nastolatka jeszcze bardziej mu wszystko utrudniała.
Jej oczy iskrzyły cudownym blaskiem, od którego Uchiha nie mógł oderwać wzroku.

- Tak - odpowiedziała, przerywając napiętą ciszę - Wyjdę za ciebie, Itachi! - pisnęła, rzucając się chłopakowi na szyję.

Odetchnął z nieukrywaną ulgą, wsuwając szatynce złoty pierścionek z brylantem, na serdeczny palec.
Czuł się najszczęśliwszą osobą na świecie, usłyszawszy to krótkie, acz znaczące, słowo.


*

       Poznali się w liceum, gdzie najpierw zostali przyjaciółmi, a następnie parą. Nie chciał zwlekać i, pewny swych uczuć, oświadczył się jej już po połowie roku związku. Nie zamieszkali jednak od razu razem, dlatego też nie wiedział o pewnej tajemnicy, co w późniejszym czasie zmieniło całe dotychczasowe życie młodego Uchihy...


*

       Pochodził z bogatej rodziny i, po tragicznym wypadku lotniczym rodziców, był nawet spadkobiercą kilku firm. Nie chcąc zajmować się interesami, powierzył korporację zaufanym ludziom, samemu postanawiając nie wyróżniać się zbytnio w tłumie. Nigdy nie mówił o tym narzeczonej, gdyż nie czuł takiej potrzeby. Planował również sprawdzić lojalność wszystkich, którzy go zewsząd otaczali.
Powszechnie lubiany, jako prosty człowiek, osiągający sukcesy, krok po kroku, własnymi rękoma. Marzył o studiach pedagogicznych. Może i było to zbyt banalne, ale lubił towarzystwo innych ludzi.


*

       Sasuke, brat Itachi'ego, posiadał własne mieszkanie, gdyż nie chciał przebywać ze starszym wiedząc, iż ten wkrótce ożeni się i, być może, założy rodzinę.
Taki układ pasował obojgu, choć długowłosy wciąż sprawował nad nim pieczę, jako pełnoletni i ten odpowiedzialny, zatrudniając wykwalifikowanych opiekunów na usługi młodszego.


*

       Minęło kilka miesięcy, a z Izumi układało się Itachi'emu bardzo dobrze, jednak czasami miał wrażenie, iż jest ona jakaś zamyślona, zupełnie, jakby wewnętrznie kłóciła się ze samą sobą, co nie dawało chłopakowi spokoju. Chciał wierzyć, że jedynie mu się wydaje.

Po którymś takim dniu z kolei, postanowił z nią porozmawiać.

- Izu - westchnął - Kochanie...czy coś się stało?

Popatrzyła na niego, nieco inaczej, niż zawsze. Ten gest dał mu jasno do zrozumienia, że jednak nie mylił się co do swoich małych podejrzeń.

- Co miałoby się niby stać? - odpowiedziała, zamykając oczy i uspakajając się nieco - Po prostu okres mi się zbliża i dlatego chodzę ostatnio taka nerwowa - odparła wymijająco.

Wiedziała, iż nie była już w stanie dłużej ciągnąć całej tej farsy, ale też nie mogła wyznać mu prawdy, którą skrywała od jakiegoś czasu przed całym światem.
Itachi jednak był spostrzegawczy i wręcz nie uwierzył długowłosej na słowo. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego najbliższa mu osoba ma przed nim tajemnice. Przemilczał dalsze myśli, które chciał wypowiedzieć na głos. Wolał poczekać na przebieg zdarzeń i samemu się przekonać, w czym tkwił problem.


*

       Nastąpiło to już po około tygodniu, kiedy dostał dziwny telefon od nieznajomego, proszącego o jak najszybsze spotkanie. Nie wiedział, co myśleć, lecz jednego był pewien, miało to jakiś związek z jego narzeczoną.

Dla własnego bezpieczeństwa, umówił się z tajemniczym mężczyzną w centrum miasta.

- Itachi Uchiha, jak mniemam? - przytaknął, na oko starszemu od siebie, facetowi, spoglądając na niego podejrzliwie - Przejdźmy może w bardziej ustronne miejsce - westchnął, po czym oboje przeszli w najdalszy zakamarek restauracji, w której się znajdowali - A zatem...nazywam się Zetsu Outsutsuki i jestem prywatnym detektywem - zaczął, przedstawiając się - Zadzwoniłem do pana, ponieważ mam kilka pytań związanych z niejaką Izumi Uchiha - Itachi drgnął, słysząc to nazwisko - Z pewnych źródeł wiem, iż jest to pańska narzeczona i... - przerwał na moment, lecz długowłosy nie pozwolił mu dokończyć.

- Dlaczego powiedział pan Izumi Uchiha skoro, jak pan trafnie zauważył, nie jesteśmy jeszcze po ślubie, więc tym bardziej nie rozumiem sensu tego całego spotkania - łypnął złowrogo na zielonowłosego, czując jak wszystko się w nim gotuje, jednak czekał na dalszy tok wypowiedzi.

- Dobrze więc - ponownie westchnął, upijając łyk, zamówionej wcześniej, kawy - Zacznijmy może od części pierwszej - to mówiąc, podał brunetowi teczkę, wypchaną po brzegi papierami.

Niepewnie zaczął przeglądać zawartość. Z każdą kolejną kartką jego oczy powiększały się z coraz to większego szoku, niedowierzania, by następnie zastąpić je niekontrolowaną złością. Wśród dokumentów znalazł się akt urodzenia dziewczyny, świadczący jednoznacznie o jej pochodzeniu. Była ona córką brata ojca, a co za tym idzie, była też kuzynką Itachi'ego. Znalazł również kilka ich wspólnych zdjęć, kiedy to mieli może po dwa, trzy latka. Nie potrafił pojąć, dlaczego to ona, jego ukochana, której tak bezgranicznie ufał, oszukała go, wciągając w ten chory związek.

- Dlaczego mi to pan pokazuje?! - podniósł nieco głos - To jakaś farsa! Niby jak mam w to wszystko uwierzyć?! - krzyczał, łudząc się, że to tylko koszmar, z którego się za chwilę obudzi.

- Proszę się uspokoić i... - po raz kolejny mu przerwano.

- Jakie kurwa uspokoić?! - wstał, gestykulując, jednak się opamiętał widząc, iż przygląda się im kilka osób z lokalu, po czym ponownie usiadł.

- Rozumiem pańską reakcję i proszę mi uwierzyć, że gdybym to ja znalazł się na pana miejscu, zaiste byłoby tak samo - zapewnił Outsutsuki, chcąc nieco ostudzić zbyt impulsywny temperament długowłosego.

- Dlaczego? - zadał ciche pytanie.

- Panie Uchiha, wiem jak panu teraz ciężko. Od wielu lat badam tę sprawę, z polecenia pańskiego ojca, Fugaku Uchiha - oznajmił, podnosząc szybko rękę w górę, uciszając tym swojego rozmówcę - Był jednym z nielicznych, którzy wiedzieli o córce brata. Wszystko było dobrze do momentu, w którym pan Hikaku zginał wraz z żoną w tajemniczych okolicznościach. Wtedy to mała Izumi trafiła do domu dziecka i ślad po niej nagle zaginał - przerwał, upijając łyk brązowego napoju - Pański ojciec nie potrafił tego tak zostawić i za wszelką cenę starał się odnaleźć bratanicę. Wynajął do tego najlepszych ludzi w mieście, jednak i my nie mogliśmy nic zrobić. Przepadła, jak kamień w wodę. Nie poddaliśmy się tak od razu i szukaliśmy dalej. Później zginał pański ojciec, więc agencja zaprzestała dochodzenia. Jedynie ja postanowiłem na własną rękę dokończyć zadanie, bo w końcu obiecałem to panu Fugaku - przeczesał palcami swe krótkie włosy, spoglądając na mężczyznę.

- Nie wierzę, że mogła mnie tak oszukać - rzucił bez wyrazu.

- Widzę, że jednak o niczym pan nie wiedział - stwierdził, dopijając swą kawę - Dla pańskiego dobra, radziłbym nieco ochłonąć i porozmawiać z narzeczoną na spokojnie. Zostawię to panu - to mówiąc, wskazał na teczkę - Teraz proszę wybaczyć, ale obowiązki wzywają - wstał, kładąc pokaźną sumę pieniędzy na stole.

Po chwili detektyw opuścił lokal, pozostawiając Itachi'ego z wieloma pytaniami bez odpowiedzi...


*

       Do domu wrócił późnym południem, kiedy to udało mu się nieco przyswoić usłyszane wcześniej informacje. Nie wiedział, jak od tego momentu będzie wyglądała jego dalsza egzystencja. Nie wyobrażał sobie życia bez tej kruchej istotki, którą pokochał całym sobą, a ona sama okazała się jego kuzynką. Co gorsza, oszukiwała go przez cały ten czas, co było dla niego największym ciosem.

Przeszedł przez hol, kierując się do salonu z nadzieją, że zastanie tam narzeczoną. Chciał jak najszybciej załatwić sprawę i to od niej usłyszeć tą, jakże bolesną, prawdę. Tuż po przekroczeniu progu usłyszał jej dźwięczny głos.

- Kochanie! - pisnęła, rzucając się mu na szyję - Tak się cieszę, że już jesteś.

Ten, nic nie mówiąc, odsunął się lekko od ciemnookiej, wręczając jej do rąk teczkę.

- Co to jest? - zapytała zdziwiona, jak i również nieco wystraszona.

- Zajrzyj i przekonaj się sama - westchnął ciężko, próbując zahamować wzbierającą w nim po raz kolejny falę niekontrolowanej złości.

Kiedy tylko zobaczyła zawartość pierwszej strony, spanikowała, opuszczając na ziemię dokumenty, które po chwili się rozsypały, ukazując liczne fotografie z czasów ich wczesnego dzieciństwa, jak i wiele innych papierów.

- Itachi, to nie... - uciął jej, coraz bardziej wściekły.

- A jak?! - wycedził przez zaciśnięte zęby - Pytam się kurwa, jak?! Jak długo zamierzałaś mnie okłamywać?! - pierwsze łzy ujrzały światło dzienne - Na miłość boską, kochałem cię...do kurwy nędzy!!

- Itachi... - szlochała coraz głośniej.

- Dlaczego mi to zrobiłaś?!

Nagły świst przeciął powietrze. Mężczyzna, z niedowierzaniem, patrzył na swoją uniesioną w górę rękę. Uderzył ją, pierwszy raz w życiu uderzył kobietę. Upadł na kolana, a łzy bezsilności spłynęły po jego policzkach. Nim się obejrzał, został sam w pomieszczeniu.
Po chwili rozejrzał się w panice, nie dostrzegając nigdzie dziewczyny. Jak w transie opuścił mieszkanie. Nagle cała jego złość gdzieś wyparowała, zastępując ją panicznym strachem. Mimo wszystko, nadal kochał nastolatkę i chociaż wiedział, iż ich związek nie miał prawa bytu, nie chciał jej stracić.

Biegał po mieście, szukając wszędzie dziewczyny. W końcu, po wielu próbach, przypomniał sobie o jednym z ich ulubionych miejsc. Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, pędził przed siebie jak szalony, oby tylko zdążyć na czas.

Znalazł ją, siedzącą na klifie i wpatrującą się w zachód słońca. Tafle wody delikatnie uderzały o brzegi, powodując przyjemny dla ucha szum.

- Izumi - wyszeptał, podchodząc bliżej.

Ta słysząc znajomy głos, zerwała się na równe nogi, odwracając się gwałtownie w stronę przybysza.

- Odejdź - rzuciła.

- Izumi - powtórzył.

- Odejdź, proszę - załkała - Zostaw mnie w spokoju!

- Nie odejdę, dopóki mi tego nie powiesz - spojrzał w ciemne tęczówki pełne bólu - Dlaczego mnie okłamywałaś? Co ja ci takiego zrobiłem? Czym sobie na to wszystko zasłużyłem?!

- Nie wiedziałam - usłyszał cichy szept - Dowiedziałam się tego krótko po zaręczynach - stwierdziła - Nie powiedziałam ci o tym z miłości do ciebie. Nie potrafiłam cię zranić wiedząc, jak bardzo mnie kochasz i jak bardzo ja kocham ciebie. Byłam egoistką i chciałam cię mieć dla siebie. My... - przerwała na moment - My nie możemy być razem i dobrze o tym wiesz.

- Izumi - powtórzył kolejny raz tego dnia.

- Nie potrafię tak żyć... - podeszła bliżej skraju klifu - To ty pokazałeś mi, czym jest prawdziwa miłość. To ty otworzyłeś me serce na uczucia i to do ciebie ono należy - kontynuowała, coraz bardziej się cofając.

- Izumi! Co ty chcesz zrobić?! - w przypływie paniki, chciał do niej doskoczyć.

- Już mnie nie zatrzymasz - przymknęła na chwile oczy, po czym otwierając je uśmiechnęła się do niego po raz ostatni - Tak będzie dla nas najlepiej - to mówiąc postawiła kolejny krok ku przepaści - Bądź szczęśliwy i pamiętaj, że zawsze cię kochałam i będę kochała, nawet po śmierci.

- Nie możesz tego zrobić!! - rzucił się pędem w stronę dziewczyny.

- Żegnaj...Itachi...

Było już za późno na jakikolwiek ratunek. Kiedy dobiegł, ciało brązowowłosej leżało bezwładnie na plaży, a na jej twarzy widoczny był uśmiech...


*

       Został sam, może nie zupełnie, bo miał jeszcze brata. Mimo to, czuł się podle.
By zapomnieć, rzucił się w wir nauki, gdzie po dwóch latach, z najlepszymi wynikami, ukończył studia pedagogiczne...'

*

- Nie rób tego nigdy więcej - wyszeptał, tuląc Sakurę do siebie i tym samym, wyrywając się z bolesnych wspomnień.

Wiedział już, że przed nim rozpoczyna się kolejny, być może lepszy, życiowy rozdział...

*

Podobało się? Coś mi mówi, że raczej tak.
Osobiście, jestem bardzo zadowolona z rozdziału. Napisałam go w zaledwie kilka godzin i miałam naprawdę mnóstwo pomysłów na przedstawienie sytuacji, jednak ostatecznie pozostałam przy obecnym.

Kiedy kolejna część?
Otóż, moi Drodzy, notki będą się pojawiały nieregularnie. Nie wiem dokładnie, w jakich odstępach czasowych, ale postaram się publikować jak najczęściej.

Nie zanudzając już, życzę Wam wszystkim kolorowych snów.
Pozdrawiam serdecznie :)

1 komentarz:

  1. Ahhhhh tak cudownie napisane <3 Cały rozdział był przepełniony smutkiem, który mogłam zaznać na własnej skórze...

    Nie dziwie się Izumi, że nie powiedziała tego Itachiemu. Przecież go kochała, swojego rodzonego kuzyna. Jednak nie mieli o tym pojęcia...
    Izumi z tej rozpaczy postanowiła się zabić. To smutne... ;/...

    Jedynie rozbawiło mnie, że Zetsu został detektywem. xD W sumie w Mandze też można go określić, jako detektywa, lub szpiega xD

    Czekam na kolejny rozdział, kochana, mam nadzieję, że pojawi się już niedługo !!

    Pozdrawiam!! <3

    love-hinatanaruto-love.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń