2 lut 2017

[saving light]

Witam serdecznie na moim blogu, poświęconym opowiadaniom o tematyce powszechnie znanej, gdyż jest to fandom Naruto. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić podczas czytania i już teraz zapraszam na pierwszą notkę...

*

Poniższy tekst inspirację swą zaczerpnął z utworu oraz teledysku 'Saving Light' [KLIK] DJ'a imieniem Gareth Emery.
Postaci zmienione, jednak fabuła pozostaje prawie że nienaruszona. Jest to czas rzeczywisty, chociaż nie wszystko musi się zgadzać, jeżeli chodzi o miejsca.

Uwaga!!

Występuje charakter głównie opisowy, wulgaryzmy oraz propagowanie przemocy.
Czytacie na własną odpowiedzialność.

*

       To dziś był jej pierwszy dzień w nowym liceum. W nowym, gdyż cała rodzina nastolatki musiała się przenieść z japońskiego Tokio do amerykańskiego Los Angeles, na dodatek w środku trwania roku szkolnego. Wszystko za sprawą interesów rodziców dziewczyny. Byli oni zamożnymi ludźmi, posiadającymi majątek w setkach milionów dolarów na wielu różnych kontach bankowych. Niestety, nie mieli nigdy czasu dla swej jedynej córki, która dorastała całe życie u boku opiekunki. Pięćdziesięcioletnia Tsunade, choć na ten wiek nie wyglądała, na przestrzeni czasu stała się najlepszą przyjaciółką młodej Haruno. To na niej mogła polegać w niemalże każdej sytuacji. Nawet teraz starała się pocieszyć Sakurę, jak tylko się dało. Niezadowolona z powodu, iż zmuszona była zostawić wszystko i wszystkich tylko po to, by spełnić zachciankę biznesmenów oraz zacząć nowe życie, niekoniecznie usłane różami, zaklęła pod nosem.

Nic nie mogła jednak poradzić, dopóki nie skończy szkoły. W przyszłości marzyła o studiach medycznych, więc miała zawsze bardzo dobre wyniki w nauce, co nie każdemu z poprzedniej placówki się podobało. Czuła, że i w nowym miejscu nie zabraknie takich, co to za wszelką cenę będą chcieli ją zniszczyć.

*

       Westchnęła cicho, poprawiając mundurek. Składał się on z zielonej spódniczki w czarną kratkę, sięgającej nieco przed kolano, białej bluzki na krótki rękaw z kołnierzykiem, zapinanej na małe guziczki, do tego krótki krawat, również koloru zielonego. Naciągnęła na nogi białe podkolanówki, następnie wsuwając na stopy hebanowe lakierki na niskim obcasie. Ostatni raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Różowe włosy za łopatki, rozsypane na barkach, dodawały Haruno dziewczęcego wdzięku. Soczyście zielone oczy, podkreślone lekko grafitową kredką i czarnym tuszem, sprawiały, że spojrzenie nastolatki mogło śmiało zniewolić nie jednego mężczyznę. Jednak ona nawet nigdy o tym w ten sposób nie pomyślała. Musnęła jeszcze usta delikatnym wiśniowym błyszczykiem i zabierając po drodze torbę z potrzebnymi rzeczami, zeszła na dół, gdzie czekała na nią jej opiekunka.

*

       Jechały w ciszy, która wcale im nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, czasami lubiły razem przesiadywać, zupełnie nie zamieniając ze sobą ani słowa. Droga zajęła jakieś dziesięć minut, jak zdążyła to odnotować, spoglądając co chwila na wyświetlacz swojego telefonu.
Zanim ruszyła, usłyszała zdanie, dodające otuchy.

- Powodzenia - rzekła blondynka, uśmiechając się pogodnie - Będę tu na ciebie czekać o piętnastej. Do zobaczenia później, Sakura - to mówiąc, odjechała w kierunku powrotnym.

- Dziękuję - szepnęła w przestrzeń zielonooka.

Kolejny raz wzdychając, spojrzała na budynek na wprost. Był ogromny i przypominał raczej jakiś pałac królewski, aniżeli szkołę.
Niepewnie przekroczyła próg placówki, chcąc jak najszybciej znaleźć pokój nauczycielski. Rozglądając się, wpadła na kogoś.

- Ano, przepraszam...nie chciałam - rzuciła szybko ze spuszczona głową.

Kiedy nie uzyskała żadnej odpowiedzi, zreflektowała się i zerknęła na ów osobę. Mężczyzna stojący przed różowowłosą zdawał się być zdziwiony jej widokiem, zresztą jak ona sama, kiedy spostrzegła, na kogo wpadła.

- Itachi? - tyle zdołała wypowiedzieć, gdyż szok uniemożliwił jej racjonalne myślenie.

- Sakura Haruno? - zapytał, na co energicznie pokiwała głową, potwierdzając jakoby jego wcześniejsze domysły - A więc to ty jesteś moją nową podopieczną? - widząc zero reakcji ze strony dziewczyny, kontynuował - Jestem wychowawcą 2b i dobrze się składa, że akurat zdążyłaś na godzinę wychowawczą. Chodź, przedstawisz się reszcie klasy.

W ciszy podążyła za nauczycielem. Nie mogła uwierzyć, że tak młody, bo zaledwie dwudziestotrzyletni, mężczyzna znajduje się na takim stanowisku.
Znała go z widzenia, kiedy to jeszcze kilka lat temu mieszkał wraz z bratem w Tokio. Potem gdzieś obaj nagle zniknęli i w końcu o nich całkowicie zapomniała, aż do dzisiaj.
Z Sasuke chodziła do podstawówki i nie wspominała tych chwil za dobrze. Teraz miała szczerą nadzieję go tu nigdzie nie spotkać.

Otrząsnęła się z głupich myśli, kiedy to stała już na środku sali, pełnej uczniów. Rozejrzała się nerwowo w poszukiwaniu jakiejś być może znajomej twarzy, aż znalazła. Czarne niczym smoła oczy wpatrywały się w nią intensywnie. Miała wrażenie, jakby czas nagle się cofnął. Dobrze znała ten wzrok i tak samo dobrze wiedziała, że już na samym starcie przegrała. Była wręcz pewna, iż Sasuke Uchiha nie podaruje jej i tym razem. Znowu stanie się pośmiewiskiem. Znowu się załamie i znowu będzie próbowała odebrać sobie życie. Co z tego, że minęło sporo czasu i wtedy była jedynie gówniarą? Co z tego, że dziś była o wiele silniejsza psychicznie, skoro to i tak do niej wróciło? Co z tego? Tak wiele pytań, a zero odpowiedzi.

- Od dzisiaj mamy w klasie nową uczennicę - usłyszała, tym samym wychodząc z letargu - Ja jestem twoim wychowawcą i nazywam się Uchiha Itachi, ale to już wiesz. Teraz przedstaw się proszę, jak się nazywasz, skąd pochodzisz, co lubisz robić? - czyli standardowa regułka, kiedy to jest się nowicjuszem.

Przełknęła ślinę chcąc, aby ten dzień minął jak najszybciej.

- Nazywam się Haruno Sakura, mam osiemnaście lat i pochodzę z Tokio w Japonii. Lubię się uczyć i czytać rożne ciekawe książki - wyrecytowała, nie patrząc nawet na gardzące spojrzenia niektórych dziewczyn i chłopaków.

- Dobrze więc... - zastanowił się chwilę nauczyciel - Dziękuję...usiądź w ostatniej ławce po lewej, obok Hinaty - wskazał ręką na brunetkę, która siedziała aktualnie sama.

Szybko wykonała polecenie, nie chcąc wywoływać kolejnych szumów w pomieszczeniu. Przywitała się z białooką, która jak się okazało, była całkiem sympatyczna, acz nieśmiała, i Sakura od razu ją polubiła.

W dość dobrym nastroju, nie zwracając uwagi na dalsze szepty uczniów, zleciał jej cały dzień.
Jeszcze pod koniec zaczepił ją Itachi, wręczając różowowłosej plan zajęć, obowiązujący do końca roku szkolnego.
Kiedy opuściła budynek, czekała na nią Tsunade tak, jak się umawiały.

- I jak było? - zapytała z ciekawością.

- Całkiem w porządku i nawet zdążyłam się zaprzyjaźnić z jedną dziewczyną - odparła dumnie.

- To dobrze... - zamyśliła się - a jak wychowawca?

- Nie uwierzysz, jak ci powiem - zaśmiała się na samą myśl o minie blondynki, kiedy się o tym dowie - Uchiha Itachi jest moim wychowawcą.

- Ten Uchiha?! - prawie krzyknęła, zapinając pas w aucie - Przecież on ma dopiero dwadzieścia trzy lata - zauważyła.

- Dokładnie ten sam i wszystko byłoby ok, gdyby nie jego przygłupi braciszek, który jest w mojej klasie - prychnęła na myśl o młodszym brunecie.

- Będzie dobrze, zobaczysz - próbowała pocieszyć podopieczną, ruszając powoli z parkingu.

Haruno nic nie odpowiedziała i zajęta swoimi myślami, powróciła wspomnieniami do czasów podstawówki.

'...

- Ta kretynka znowu mnie wykiwała! - warknął wściekle Sasuke, gniotąc kartkę papieru z ostatnim wypracowaniem, z którego dostał marną dwóję na szynach - Już ja jej pokażę, kto tu rządzi! - to mówiąc, przybił piątkę z Suigetsu, chłopakiem o niebieskich włosach.

Doskonale słyszała każde jego, przesycone jadem, słowo. Za każdym razem to samo. Nie potrafił niczego zrobić sam i zawsze czepiał się zielonookiej o byle co.

Oboje pochodzili z bogatych rodzin, jednak byli jak kot i pies, czy też jak woda i ogień. Innymi słowy, nienawidzili się, a raczej to Sasuke nienawidził Sakury za 'coś' i tego niestety dziewczyna nigdy się nie dowiedziała.

*

       Następnego dnia zrealizował swój chory plan. Na oczach całej klasy zrobił z niej pośmiewisko. Umazał jej krzesło czymś, co w rezultacie miało przypominać krew. Ta, będąc nieco spóźniona na pierwszą lekcję usiadła, nie patrząc na 'wspaniałe dzieło' kolegi. Podczas dzwonka na przerwę, niczego nieświadoma wówczas jedenastolatka wyszła z sali i wtedy się zaczęło.

- Ej Różowa! - zawołał jeden ze świty Uchihy.

Ta odwróciła się w jego stronę, lecz nie odezwała się ani słowem, więc rudy kontynuował.

- Czy mi się zdaje, czy ktoś tu dostał okresu - zaśmiał się, co reszta zawtórowała głośnym rechotem.

Wszędzie na korytarzach było słychać szepty innych. Każdy patrzył na nią z pogardą tylko dlatego, że była najlepszą uczennicą.

- Popatrz tylko na nią - zakpił czarnooki, popychając biedną nastolatkę na podłogę, na którą wcześniej wylał wiśniowy sok z kartona - Nasza Krwawa Cherry, już nie taka wspaniała - wycedził, plując na Haruno.

Nikt nie zareagował, jakby wszystkich dorosłych gdzieś nagle wcięło. Różowowłosa zerwała się na równe nogi, wybiegając stamtąd jak najszybciej. Przez łzy jej widoczność była ograniczona, lecz jakoś zdołała dotrzeć do domu, w którym, jak zwykle, nie zastała nikogo, prócz opiekunki, na którą mogła zawsze liczyć.

Takich oraz podobnych incydentów było wiele, że w pewnym momencie miała dość i po prostu chciała ze sobą skończyć. Wszyscy nią gardzili, rodzice mieli ją gdzieś, ba, ich nigdy nie widywała, a jak już coś, to jedynie czasami od święta, czy to w weekendy, kiedy nie mieli tyle pracy w firmie. Czuła wtedy, że nikt jej nie kocha, że nikt nie potrzebuje. Jedyna najbliższą jej osobą stała się Tsunade i gdyby nie ona, najprawdopodobniej poddałaby się i skończyłaby swój i tak marny żywot...'

Z zadumy wyrwał ją głos opiekunki, kiedy dojechały już pod właściwy adres, więc czym prędzej wysiadła z auta, kierując się wprost do pustego budynku. Jakże inaczej mogła nazwać miejsce, gdzie nigdy nie było najbliższych jej osób?

*

       Kolejne dni, jak i tygodnie mijały podobnie i nadzwyczaj spokojnie. Można powiedzieć, że było całkiem normalnie. Z Hinatą dogadywały się świetnie. Czasami nawet wychodziły gdzieś razem po lekcjach. Czuły, jakby znały się wieczność. To Hyuugę uważała za siostrę, której nigdy nie miała.

Dała się również poznać kilku innym osobom. Jednak nadal reszta traktowała ją stosunkowo chłodno i nie wykazywali ani krzty bycia przyjaznym. Sam Sasuke wydawał się ją ignorować na każdym kroku, jednak to tylko pozory, o czym w przyszłości się miała przekonać.

*

       Pod koniec maja sprawy przybrały całkiem nowy, niekorzystny dla Haruno, obrót. Sasuke, po dość długim zwlekaniu, w końcu postanowił zaatakować. Było to zaraz po kolejnej celującej ocenie zielonookiej. Był wściekły, iż po raz kolejny w życiu to on jest tym 'gorszym'. Nie mógł pogodzić się z tym, że ktoś taki jak Sakura przewyższa go w nauce. Co prawda, od pamiętnych wydarzeń minęło kilka lat i znacznie poprawiły się jego wyniki, jednak w tej szkole do tej pory był najlepszy, ale musiała pojawić się własnie ona i zniszczyć to, co ostatnimi czasy udało mu się zbudować.

- Jak śmiesz, głupia pizdo!- syknął, szturchając nastolatkę przy tym mocno i kiedy nie odpowiedziała, ponowił czyn.

Odeszła, tłumiąc łzy, które wezbrały się jej pod powiekami. Do końca dnia nie zamieniła słowa nawet z Hinatą, czego ta nie miała za złe i nawet ją po części rozumiała.

*

       Nazajutrz było już tylko gorzej. Podczas przerwy, kiedy to skorzystała ze szkolnej toalety, została zaatakowana przez Karin, czerwonowłosą okularnicę, jak to zdążyła ją w myślach nazwać.

- Przeklęta zdziro! - syknęła złowieszczo - Myślisz, że kim jesteś?! - pchnęła Haruno na ścianę, na której znajdowało się lustro - Przyszłaś do tej szkoły nie wiadomo skąd i się panoszysz, jaka to ty nie jesteś! Wiesz co?! Dla mnie jesteś nikim! - gestykulowała przy tym strasznie, nie dając różowowłosej dojść do słowa - Pieprzona dziwko, jak ja cię nienawidzę!! - szarpnęła nią ostatni raz, po czym wyszła z pomieszczenia.

Sakura osunęła się po ścianie, nie ukrywając już nawet łez, zaczęła szlochać.
Zachowanie Karin przypomniało jej dawne czasy, kiedy to była tak samo bezradna, jak teraz. Wszystko to wróciło do niej ze zdwojoną siłą, pogrążając dziewczynę w coraz to większej rozpaczy.

*

       Dwa dni później, kiedy na korytarzu nikogo nie było i stała samotnie pod jedną z sal, podszedł jej wychowawca.

- Sakura, czy wszystko w porządku? - zapytał lekko zaniepokojony, widząc jej smutne oblicze.

- Tak, profesorze... - westchnęła ciężko - nie musi się pan martwic, nic mi nie jest - odparła wymijająco, zwracając się do mężczyzny oficjalnie.

Ten jedynie pogłaskał ją po ramieniu, jakby dodając otuchy i odszedł, zostawiając nastolatkę samą z jej własnymi myślami.

*

       Trwała długa przerwa, podczas której chciała wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że na swoje nieszczęście natrafiła na Sasuke i jego bandę.

- No proszę, kogo my tu mamy - odezwał się Kiba, szatyn z tatuażami na twarzy - Nasza kujonica.

- Zostawcie mnie w spokoju! - pierwszy raz zdobyła się na odwagę, by cokolwiek powiedzieć.

- Nie tym tonem, szmato! - warknęła okularnica, patrząc na Haruno z wyższością.

Zielonooka skuliła się w sobie, przeklinając ich wszystkich w duchu.

- Co, jęzora w gębie zabrakło? - dolewał oliwy do ognia Hidan, kolejny z grupy, szarowłosy z fioletowymi tęczówkami - Z chęcią się z nią zabawię - dodał, kierując słowa do młodszego Uchihy.

- Chyba zabawimy - skwitował korooki, wyjmując po chwili telefon komórkowy, na co reszta zawtórowała.

- No... - zagadnął Naruto, blondyn o lazurowych oczach - uśmiechnij się ładnie do kamery.

Wszyscy jak jeden mąż parsknęli śmiechem.

- No weź - rzuciła Ino, druga i ostatnia dziewczyna z bandy - Nie bądź już taką cnotką, suko! - mówiąc to szarpnęła Sakure za włosy, następnie wyprowadzając prawy sierpowy prosto w jej twarz.

Nagrywali wszystko, co działo się obok nich. Widok krwi widocznie nikogo nie zraził, bo nadal kontynuowali swą czynność.
Dziewczyna stała skulona, rozglądając się nerwowo na boki, jakby poszukując wsparcia, z czyjejkolwiek strony.
Kiedy Sasuke miał już poprawić wyczyn Yamanaki, usłyszeli nagle:

- Co tu się do cholery jasnej dzieje?!

W ich stronę podbiegł starszy Uchiha, który zauważył całe to chore zajście przez okno, dosłownie przed momentem.

- Co wy jej zrobiliście?! - warknął, spoglądając na twarz nastolatki - Sasuke, co ty odpierdalasz?!

Sakura, korzystając z okazji, czym prędzej uciekła, prawie że potykając się o własne nogi.

- Co to wszystko ma... - uciął zdenerwowany, nie widząc nigdzie dziewczyny - Rozprawię się z wami później! - to mówiąc, ruszył w ślad za Haruno.

Biegła z całych sił. Przez głowę przelatywały jej rożne przykre wspomnienia z ostatnich lat, jak i te, których doświadczyła ponownie w nowej szkole.
Dotarła na klif, gdzie nad horyzontem chmury przysłoniły Słońce, wraz z całym niebem. Wpatrywała się ze łzami w morską taflę, chcąc jak najszybciej zakończyć ten ciąg niekończących się pasm nieszczęścia. Kiedy już miała skoczyć, zatrzymał ją czyjś wystraszony głos.

- Sakura, nie rób tego!!

To był Itachi, który w porę zdążył ją odnaleźć. Odwróciła się do niego i kiedy tak stała wpatrzona w jego oczy, przypominała mu jego narzeczoną, która trzy lata temu skoczyła dokładnie z tego samego klifu, odbierając sobie życie. Nie mógł pozwolić na to, by i ta niewinna dziewczyna popełniła tak wielki błąd. Ponownie spoglądała na błękit wody.
W ostatniej chwili zjawił się tuż za jej plecami i kiedy wyczuła jego obecność, podjęła decyzję.
Wtuliła się w niego ufnie, pozwalając łzom swobodnie spływać po delikatnych policzkach.

- Dziękuję... - szepnęła - Itachi.

W tamtej chwili nic się dla niej nie liczyło, prócz tego mężczyzny, który właśnie uratował jej życie...

*

Pisząc, wczułam się w rolę bohaterki i muszę przyznać, łatwo nie było.

Ciekawi mnie jednak Wasza reakcja na tego typu opowiadanie i, czy chcecie jego kontynuację, gdyż w planach mam wyjaśnienie sprawy tajemniczej narzeczonej Itachi'ego oraz jego samego.
Czekam więc na opinie.

Nie przedłużając, dziękuję za uwagę i do zobaczenia następnym razem.
Pozdrawiam :)

5 komentarzy:

  1. O mamo!! Jestem w szoku.Naprawdę zapowiada się ciekawie, ale mam nadzieję, że Saki się jakoś odegra. Życzę weny i pomysłów na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc zacznę wszystko od początku...
    Biedna Sakura, od zawsze dręczona przez głupiego Sasuke i jego bandę... ale... ale... ale dlaczego w tej bandzie jest też Narutooooo?! :(..... Wszystko byłoby super, piękne i cudowne, gdyby nie ten fakt xD Może w swojej opowieści postanowisz to zmienić, gdy ten zakocha się w Hinacie...? To byłoby wprost genialne xD!

    Na szczęście, na ratunek Saku pojawił się Itachi... Gdyby nie on, nie skończyłoby się to dobrze. Mam nadzieję, że rozprawi się z tą durną bandą!!!!

    A tak może... między Sakura a Itachim urodzi się coś większego? ;)
    Ciekawe, ciekawe.

    Z pewnością będę zaglądać do Ciebie :) Koniecznie musisz kontynuować!

    Pozdrawiam!

    P.S W między czasie zapraszam do siebie :)))

    love-hinatanaruto-love.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayo!
    Prowadzisz bloga którego tematyk kręci się wokół Naruto? Zapraszam do Szafy Blogów Naruto to odpowiedni spis dla Ciebie! Na dodatek możesz zgłaszać w nim nowe posty na swoim blogu!
    Zapraszam również do zapoznania się z konkursem http://szafa-blogow-naruto.blogspot.com/p/top-10.html oraz możliwością dołączenia do twórców bloga i współtworzenie go! Więcej znajdziesz tutaj http://szafa-blogow-naruto.blogspot.com/p/nabor_4.html
    Zapraszam i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy pomysł tylko dlaczego Naruto jest taki ! Poza tym rozumiem Sakure. Ah ten Itachi przybywa na ratunek ❤
    Coś czuje ze znienawidzę tutaj Sasuke choć ogólnie go lubię
    Jestem meeegggggaaa ciekawa jak Itachi ich ukaże, liczę na cod wrednego zwłaszcza w stosunku do Sasuke 😜
    Czekam na kolejny rozdział. W ogóle kiedy go planujesz dodać?????
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. 58 year old Accountant III Ambur Candish, hailing from Sault Ste. Marie enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and LARPing. Took a trip to Mausoleum of Khoja Ahmed Yasawi and drives a Z8. znajdz wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń